Letni dzień kilkadziesiąt lat temu

 


Dzisiejsza młodzież nie bardzo zapewne wie, co naprawdę oznacza słowo żniwa. Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach przeglądają oferty biur podróży gdzie się udać z dziećmi w wakacje. Pół wieku temu w Polsce mało kto mógł marzyć o wyjazdach na letnisko, nie mówiąc o zagranicznych wojażach.
Za to popularne były wyjazdy na wieś. 

W powojennej Polsce rozwój przemysłu spowodował wyjazd wielu osób do miast w celu znalezienia pracy. Oczywiście pracy szukały osoby młode, zaczynające dorosłe życie. Starsi zostawali na gospodarce. I jakoś musieli sobie radzić z pracą w polu.

Okres lata, to był czas na zbieranie plonów, czyli w przypadku zbóż właśnie żniwa. Czas na te prace był bardzo krótki. Zboże można zebrać tylko w odpowiednim momencie. Zbyt wcześnie ziarno nie jest dojrzałe i nie nada się do przerobienia na mąkę. A po chwili zboże przejrzewa i ziarno się sypie z kłosów na glebę. W dodatku pogoda może sprawić niespodzianki i skomplikować sprawy. 

Zwyczajny zjadacz chleba rzadko kiedy zdaje sobie sprawę z tego. Nie mówiąc o tym, że dzisiaj już coraz mniej osób trzymało dojrzałe kłosy zboża w dłoniach.

Jako małe dziecko jeździłem na wakacje z rodzicami do dziadków. Byłem zbyt mały, żeby brać bezpośredni udział w pracach polowych. Widziałem jednak z bliska jak ciężka była to praca. Koszenie ręcznie, splatanie powróseł, wiązanie snopków i układanie w kopki. 

A potem wielkimi drabiniastymi wozami zaprzężonymi w dwa konie zwoziło się snopki do stodoły. Do tej pory pamiętam jak wysoko się jechało na tych snopkach. Podczas wjazdu wozu do stodoły, trzeba było się mocno wcisnąć w słomę, aby nie zahaczyć o sklepienie wrót wjazdowych. 

Na zdjęciu są moi rodzice, dziadek i babcia ze strony matki oraz dziadek ze strony ojca. 

Komentarze