Tłumaczenie świata przez język



Niedawno otrzymałem drogą mailową bardzo miłe powiadomienie od zespołu Tłumacza Google. Okazuje się, że mój wkład w budowę korpusu słownika Google Translate kwalifikuje mnie w górnych 5% osób dokonujących wkładu do tego projektu. Jest mi tym bardziej miło, że pracę przy tłumaczeniu i weryfikowaniu wyrażeń dla Google Translate robiłem w ramach wolnego czasu jako czynność relaksującą w czasie przerwy w wykonywaniu trudniejszych zadań na komputerze.

Nie ukrywam, że sprawy języka, w tym nauka języków obcych, to dziedzina niezwykle - dla mnie - ciekawa. Język odzwierciedla bogactwo postrzegania otaczającego nas świata. To dostrzegamy jedynie, i tylko to dla nas istnieje, co jesteśmy przekazać mową. Słowa są wytrychami, dzięki którymi umysł uchyla drzwi tajemnic rzeczywistości.



Wynalezienie pisma uwolniło mowę ludzką od ograniczeń czasu i przestrzeni. Naukowcy są w stanie odczytać znaki zapisane przez nieznanych ludzi, dawno temu, w języku którym nikt już nie mówi. To jest naprawdę niezwykłe. Komunikując się codziennie z innymi za pomocą głosu, nie zdajemy sobie sprawy jak niezwykle skomplikowanego systemu używamy. Językiem posługujemy się automatycznie. Służy do przekazania informacji, ale także emocji. Intonacja ma duże znaczenie.

Oprócz języka werbalnego, używającego słów i gramatyki, jest jeszcze tak zwana mowa ciała. Całkiem niedawno jeszcze modny był mit, że mową ciała ludzie przekazuję ponad 90% informacji, a jedynie ok. 8 % werbalnie. Ciekawe, że chociaż w oczywisty sposób to stwierdzenie jest bzdurne, to było tak często powielane w prasie. O ile pewne emocje i sposób odbierania niektórych rzeczy jest widoczny na podstawie mimiki i gestykulacji, to nie da się w ten sposób przekazać rzeczy abstrakcyjnych. Da się w miarę łatwo pokazać na palcach wynik działania dwa dodać dwa. Natomiast postawienie pytania typu - jakie jest powiązanie współczynników zmiennych z liczbą miejsc zerowych funkcji parabolicznej - już nie.




Proszę bardzo - stawiam obiad temu, kto będzie w stanie na przykład rozkład Plancka promieniowania ciała doskonale czarnego opisać mową ciała. Co więcej, w moim przekonaniu nie da się tego opisać nawet przy pomocy samych słów, bez odwołania się do prezentacji graficznej.

Nie chodzi jednak o sprawy tylko na wysokim poziomie abstrakcji. Na pytanie typu kto jest autorem polskiego poematu “Pan Tadeusz” jest w stanie odpowiedzieć ogromna liczba ludzi w Polsce, a także poza nią - przy użyciu jednego tylko słowa: Mickiewicz. Język gestów, czyli mowa ciała, nie ma w swoim słowniku takiego słowa.

Nie należy tu oczywiście mylić języka używanego do porozumiewania się przez osoby głuchonieme. Jest to język opracowany na podstawie języka werbalnego i przetłumaczony na gesty. Powstał specjalnie jako rozwiązanie potrzeb osób niesłyszących w poszczególnych krajach i są specyficzne dla każdego języka naturalnego.

Mowa ciała ma być - zgodnie z twierdzeniem przytoczonym wyżej - językiem uniwersalnym. No ciekaw jestem, ile można się w Chinach porozumieć samymi gestami. Wystarczy się o tym przekonać przekraczając granicę z sąsiednim krajem, o podobnej przecież kulturze i poziomie technologicznym. Mowa ciała jest więc tylko pewnym ograniczonym zestawem mimiki i gestykulacji. Zwierzęta domowe też potrafią wyrazić w ten sposób pewne intencje lub potrzeby, np. pies przypominający panu, że czas już na spacer.





Niezwykle ciekawe jest jednak to, że różny sposób postrzegania praw otaczającego nas świata ma bardzo ciekawe powiązania z językiem. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że czas upływa. Jest to zjawisko jakby poza naszymi zdolnościami rozumienia. Powszechnie znane jest stwierdzenie św. Augustyna - “Kiedy mnie nikt nie pyta, to wiem, czym jest czas. Kiedy jestem pytany, to nie potrafię odpowiedzieć.” Myślę, że sporo osób mogłoby tak powiedzieć w wielu innych sprawach. Ogromnie często brakuje nam odpowiednich słów na wyrażenie tego co chcielibyśmy wyrazić.





Możemy wtedy wrócić do gestykulacji. I w przypadku czasu tak właśnie zrobiono jeśli chodzi o określenie kierunku upływu czasu. Okazuje się, że na pytanie: pokaż jak płynie czas, Chińczycy, ale też mieszkańcy innych krajów Dalekiego Wschodu pokazują rękami ruchy z góry na dół, Arabowie od prawej do lewej, a Europejczycy w drugą stronę - od lewej do prawej. O ile ruchy Chińczyków można by interpretować jako naśladujące spadanie, to w przypadku innych ludów nie ma takich skojarzeń. Jednak jest wspólny mianownik dla wszystkich - jest nim kierunek pisania. Tutaj nawiązanie do czasu jest już bardzo oczywiste. Najpierw piszemy pierwsze znaki, potem kolejne, i tak aż do końca. Piszemy więc w tym samym kierunku w którym płynie czas. Określenia góra, dół, prawo, lewo - są to określenia przestrzenne. Nie wiadomo jedynie, czy upływ czasu był tak postrzegany przed wynalezieniem pisma w różnych regionach - może właśnie postrzeganie czasu wpłynęło na wybór takiego, a nie innego systemu? A może dopiero z upowszechnieniem się pisma ustalił się uniwersalny - dla danej grupy etnicznej - wzorzec kierunku upływu czasu.





Badania wskazują raczej na tę pierwszą opcję. Eksperyment został przeprowadzony na grupach ludzi niepiśmiennych żyjących w odległych od cywilizacji miejscach. Nie byli kształceni i siłą rzeczy nie mieli kontaktu z żadnym rodzajem pisma. Badanie polegało na tym, że naukowcy mieli serię zdjęć miejscowych owoców pokazujących proces obierania ze skórki. Przykładowo na jednym zdjęciu był banan w całości, na innym z lekko oderwaną skórką, na jeszcze innym obrany do połowy, dalej obrany na trzy czwarte, prawie do końca, i całkowicie obrany. Takie zdjęcia przedstawiano ludziom z plemienia i proszono o ułożenie w kolejności. Sekwencje ułożenia zdjęć się powtarzały, ludzie prawidłowo oceniali co następowało po czym. Co jednak zafrapowało badaczy, to właśnie fakt, że w różnych rejonach ludzie układali zdjęcia w różnych kierunkach. Jedni zaczynali układać od lewej strony, inni od prawej. Inni w kierunku do siebie - pierwsze zdjęcie na wyciągnięcie ręki, a potem kolejne coraz bliżej ciała. Ciekawym jest, jest właśnie to, że sposoby układania sekwencji zdjęć powielały kierunki systemów pisma występujących w danym rejonie świata.





Wszystko zaczynało się logicznie układać, ale jak zwykle badacze trafili na coś wyjątkowego. W pewnym rejonie mórz południowych ludzi układali zdjęcia w różnych kierunkach. Wydało się to intrygujące, bo układali zdjęcia zarówno od lewa do prawa, jak i od prawa do lewa, ale także pod skosem, raz od siebie, a innym razem do siebie. A jednak w tym “szaleństwie” też była metoda. Opis tego przypadku to temat na oddzielny wpis.

Nasza kultura i nasze postrzeganie otoczenia jest w coraz większym stopniu kształtowane przez technologie w niezauważalny sposób rozszerzają możliwości percepcji. Film umożliwia manipulacji czasem. Jego przyspieszania, zwalniania, a nawet odwrócenia strzałki upływu. Chociaż są to tylko działania na odbiorze zmysłów, a nie rzeczywistości, to z pewnością ma wielki wpływ na działanie umysłu. Dzięki temu nawet codzienne sprawy widzimy inaczej. A film musi dziać się w czasie, w takim samym stopniu jak rzeczywistość.

Komentarze