Niespodziewany wyjazd do Londynu

W zeszłym roku, w pierwszych dniach października, miałem sposobność wyskoczyć do Londynu na krotki - dwudniowy wypad. Nie planowałem w ogóle wyjazdu w tamtym kierunku i cała sprawa była całkiem niespodziewana. Splot okoliczności ode mnie niezależnych spowodował, że musiałem osobiście stawić się w Banku Anglii, aby załatwić dosyć ważną dla mnie sprawę. O tej sprawie dowiedziałem się w pierwszym tygodniu września i musiałem w krótkim czasie zorganizować wyjazd.
Ponieważ chciałem aby cała eskapada zamknęła się w jak najniższych kosztach, to musiałem zrobić dobre rozeznanie. Przede wszystkim sprawdziłem loty. Okazało się, że z miesięcznym wyprzedzeniem mogę dokonać rezerwacji w dobrej cenie. Potem upewniłem się drogą mailową, czy w terminie kiedy są tanie loty, nie wystąpią jakieś przeszkody w Banku Anglii. Mając odpowiedź niezwłocznie dokonałem rezerwacji lotów. Był to krok decydujący. Po tym posunięciu już nie mogłem zmienić terminu wyjazdu bez narażenia się na niepotrzebne koszty. 


Potem przyszły kolejne sprawy do załatwienia. Przede wszystkim noclegi i transport po Londynie. Miałem do wyboru dwie możliwości: znaleźć nocleg w samym centrum, żeby mieć blisko do miejsca docelowego, lub znaleźć nocleg w pobliżu lotniska, a w ciągu dnia dojeżdżać do miejsc w których miałem sprawy do załatwienia.

Początkowo zacząłem czytać wypowiedzi na forach, żeby wyrobić sobie ocenę sytuacji. Niestety, okazuje się, że wiele osób opisuje różne rzeczy nie mając do końca rozeznania. Fora nie stanowią miejsca, skąd można uzyskać wiarygodną i pewną informację. Przede wszystkim wielu uczestników rozpisywało się o tym, że transport londyński jest jednym z najdroższych na świecie. Po zasięgnięciu wiedzy u źródeł, okazało się, że plotki jak zwykle są przesadzone. Przejazd z lotniska Stansted do centrum można odbyć za kilka funtów. A jest to odległość ok. 50 km - więc całkiem długa jazda, za niewielką kwotę. Po przemyśleniu różnych "za i przeciw", wybrałem opcję z hotelem w pobliżu lotniska. Po fakcie uznaję, że podjąłem dobrą decyzję. 

Co do poruszania się w Londynie, to planowałem nie tylko jednorazowy przejazd z hotelu do Banku Anglii i z powrotem. Korzystając z okazji chciałem pozwiedzać co nieco, a to oznaczało potrzebę swobodnego poruszania się po mieście. W internecie można było znaleźć wiele różnych opcji. Okazało się, że nie jest wcale tak drogo. Można było też wykupić wcześniej bilety, zwane “travel card” na wszystkie środki transportu. Nie byłem jednak zdecydowany do końca jaka opcja jest najbardziej korzystna w moim przypadku. Zniżka przy zakupie przez internet nie była aż tak wielka, żeby stanowiła istotny element w podejmowaniu decyzji. Postanowiłem, że w sprawie przejazdów zadecyduję na miejscu. 

Bishop's Storford - najbliższa okolica lotniska Stansted. Uliczka w pobliżu stacji kolejowej.

Rezerwacja noclegów też była ważną sprawą. Przylot samolotu planowany był na wtorkowe przedpołudnie. Sprawę w Banku Anglii miałem ustaloną na środę rano i spodziewałem się, że nie zajmie mi to więcej niż godzinę. Potem był czas na zwiedzanie miasta i zakupy. Po analizie zdecydowałem się, że hotel w niewielkiej odległości od lotniska będzie lepszym rozwiązaniem. Start do lotu powrotnego miał się bowiem odbyć nad ranem. W tych godzinach transport publiczny jest ograniczony. Okazało się, że była to decyzja prawidłowa. Na odlot dojechałem wygodnie - zamówioną z recepcji hotelowej - taksówką, a kosztowało mnie to jedynie sześć funtów. 

Hotel w zielonym otoczeniu. Pogoda dopisała. Atmosfera spokoju wczesnej jesieni.
Bardzo ten wyjazd był udany. Pogoda dopisała znakomicie. Pomimo, że to były już pierwsze dni października, to temperatury były rzędu 24 stopni Celsjusza. W dodatku było słonecznie, co wprawiało w doskonały nastrój do zwiedzania. Wszystkie założenia cenowe udało się spełnić. Zarówno lot, jak i hotel - trzygwiazdkowy były tanie. Nieoceniony w załatwieniu sprawy był Internet. Wszystkie sprawy - rezerwację lotów, wyszukanie i rezerwację noclegów załatwiłem nie wstając od biurka. Sam byłem zaskoczony, jak szybko i jak dokładne informacje udało mi się uzyskać. Do tej pory jestem pod wrażeniem map Google. Otóż, oglądając zdjęcia otoczenia hotelu zauważyłem, że w ogrodzeniu za parkingiem hotelowym jest uszkodzone ogrodzenie. Poza nim była widoczna wydeptana ścieżka. Porównując z mapą i zdjęciem satelitarnym była to wskazówka, że miejscowi sobie zrobili skrót. 

Droga do stacji kolejowej wiodła przez zielone tereny
Po zameldowaniu się w hotelu zapytałem się o drogę do stacji kolejowej. Recepcjonistka wskazała mi drogę okrężną - poprzez cały plac, centrum handlowo - gastronomiczne, plac dla TIR-ów i wzdłuż ruchliwej drogi. Natomiast ścieżka wydeptana przez tubylców oferowała skrót rzędu dwóch kilometrów. Wystarczyło pójść po przekątnej parkingu i przez dziurę w płocie. Po drugiej stronie płotu było około dwudziestu metrów zarośli, a potem wygodny chodnik drogi prowadzącej wprost do centrum miasteczka Bishop’s Storford. 

Nie mogłem przepuścić okazji i zajrzałem do miejscowej biblioteki publicznej

Transport po Londynie załatwiłem sobie w ten sposób, że bezpośrednio na stacji kolejowej Bishop’s Storford kupiłem travel card, na cały przejazd. Starszy pan w kasie kolejowej, sprzedający bilety i udzielający informacji, bardzo grzecznie i sprawnie doradził mi jaki rodzaj karty mam kupić. Po uzyskaniu ode mnie informacji jakiego rodzaju przejazdy mnie interesują, szybko zaproponował najlepszą opcję cenową. Zapłaciłem około dwudziestu funtów za możliwość dojazdu do centrum, nieograniczone poruszanie się w centrum i powrót do stacji Bishop's Storford. Dzięki temu biletowi przemierzyłem ponad dwieście kilometrów w ciągu całego dnia. Poruszałem się po wielu miejscach, korzystałem z kilkunastu stacji metra w czasie przesiadek. Jeśli jest to jeden z najdroższych transportów publicznych na świecie, to muszę stwierdzić, że mamy chyba na myśli różne światy. Wszelkie niezbędne informacje w metrze londyńskim są czytelne i łatwo dostępne - na stacjach, w wagonach, dosłownie na każdym kroku. Bardzo lubię takie zwiedzanie. Zwiedzanie Londynu z korzystaniem z kolei podziemnej ma bardzo wielką dynamikę. W stacjach jest bardzo duży ruch pasażerów, wiele przejść pomiędzy peronami. Pociągi kursują dosłownie co chwilę, więc okresy oczekiwania nie przekraczają kilku minut. Również czas podróży na poszczególnych etapach jest krótki - poniżej dziesięciu minut. W tym czasie można przejechać dwa lub trzy przystanki. Po wydobyciu się na powierzchnię wychodzimy zaś w zupełnie innym otoczeniu niż tam gdzie wsiadaliśmy. Londyn jest bardzo różnorodny, kolorowy i bogaty w doznania.


Świat zrobił się mały. Informacja jest łatwo dostępna. O ile nie ma bariery językowej, to nawet Londyn jest przyjazny i nie taki drogi.

Komentarze