A mnie jest szkoda lata...

Lato już mija. Jak co roku. Kiedy w naszym mieście Dni Ceramiki dobiegają końca, to odnosi się wrażenie, że zamyka się jakiś etap, jakiś okres roku. Zamyka się jakiś etap. Znowu coś na co się czekało w nieuchwytny sposób z przyszłości zmieniło się w przeszłość. We wspomnienie. Nie wiadomo kiedy. I właściwie tylko dzięki zdjęciom wiadomo jak. To jest moje osobiste odczucie upływu czasu. Podobne wrażenia zawsze mam kiedy kończą się święta. Boże Narodzenie i Sylwester kończą cały rok, a Wielkanoc kończy zimę. Jeśli się zastanowimy głębiej, to każdy moment jest przełomowy. Każdy moment jest teraźniejszością, oddzielającą przeszłość od przyszłości. Każdy z nas ma taką kreskę na której może odznaczać teraźniejszość. Tylko nasz umysł dzięki pamięci może nam przywrócić wrażenia i momenty już minione. 

Piosenka w wykonaniu szwedzkiego zespołu Oh Laura i jego solistki Fridy Ohrn zawsze zwraca moje myśli ku przeszłości – bliższej, ale też i dalszej. Natomiast nastrój tego teledysku przywołuje wrażenia lata, jego zapachy, upał od góry i powolne narastanie chłodu od dołu – w miarę jak gaśnie zachodzące słońce. 

Piosenka jako całość jest w tonie prośby czy błagania o uwolnienie. Nie można jednak traktować tego dosłownie. Raczej zakochana kobieta zwraca się do mężczyzny, żeby uwolnił z niej wszystko co w niej drzemie – energię, myśli i uczucia. 

Słowa utworu nie są bardzo adekwatne do tego co piszę, i jakie mam odczucia. Natomiast przekaz pozawerbalny, głos solistki, jej uroda, nastrój sceny i otoczenia powodują u mnie powodują u mnie przypływ myśli o tym lecia, ale też innych latach które minęły.

Komentarze