Lipcowy poranek


July morning

There I was on a July morning, looking for love.
With the strength of a new day dawning and the beautiful sun.
At the sound of the first bird singing I was leaving for home.
With the storm and the night behind me and a road of my own.
With the day came the resolution: I'll be looking for you, la la la la …


I was looking for love in the strangest places,
wasn't a stone that I left unturned.
Must have tried more than a thousand faces,
but not one was aware of the fire that burned.
In my heart, in my mind, in my soul, la la la la …

Letnia reflekcja

Lipiec już przeminął. Tak szybko jak przeminęły lata od pojawienia się piosenki “July morning” zespołu Uriah Heep. 
Piosenka jest o poszukiwaniu miłości, więc chociaż ona jest nieprzemijalna. Mimo ciągle zmieniającej się mody muzycznej dla mnie wciąż, po tylu latach,  zachowuje świeżość lipcowego poranka i niesie z sobą wciąż to samo przesłanie. Słowa to właściwie historia wielu, którzy w letni poranek, z siłą nowego dnia, świtu oświetlanego wschodzącym słońcem postanowili znaleźć swoją miłość. I kiedy zaśpiewał pierwszy poranny ptak, nocna burza przeminęła, wychodzili w świat i podążali własną drogą. Sercem, duszą i umysłem poszukiwali. Wędrowali przez najdziwniejsze miejsca, zaglądali w tysiące twarzy, żeby tylko znaleźć tę jedyną prawdziwą miłość.
Z tą piosenką, tak jak z wieloma piosenkami z lat siedemdziesiątych mam osobiste relacje. Za każdym razem kiedy słucham, przed oczami zjawiają się obrazy słonecznych dni, młodych lat. Lat swobody, marzeń i beztroski. Mając dwadzieścia lat, nie wymaga się wiele od świata.
Potem pamięta się tylko te burzowe noce i następujące po nich pogodne i rześkie świty.

Komentarze