Opalone dłonie



Koniec października to taka dziwna pora kiedy człowiekowi nostalgiczne nutki zaczynają grać w duszy. Kiedy pogoda jest kiepska to się siedzi w domu i zakłada ciepłe kapcie. W tym roku jednak pogoda nam bardzo sprzyja i skłania do spacerów. Ci, którzy dysponują czasem w ciągu dnia i mogą się przespacerować przez park, mogą uważać się za szczęśliwców. A tymczasem tak niedawno było inaczej. Słońce, długie dnie i opalanie się. Dla wszystkich dnia starczało. Zieleń soczysta i młoda. Wszystko w pełni rozkwitu. Niebo też było zupełnie inne, chmury jakby rosły w oczach. I wszystko zdawało się iść ku lepszemu. Teraz przed nami ponure dni i szarugi. Cieszmy się więc piękną pogodą kiedy trwa. Tak jak latem, które stanowczo zbyt szybko mija, a teraz jedynie możemy o nim pomarzyć. I powspominać.

Najlepsze godziny dnia spędzam w pracy. Mogę niestety tylko - w nawale zajęć - wykraść zaledwie kilka króciutkich chwil, żeby wyjrzeć za okno. A tam, w coraz krótszych promieniach słońca pławią się drzewa, nabierając przepięknych barw. To najpiękniejszy moment jesieni. Liście tak pięknymi kolorami cieszą oczy, i jeszcze nie wszystkie opadły. A jak już opadną to szurają fajnie pod nogami. Są kolorowe, lekkie i nie są posklejane. W dodatku jeśli październik jest tak słoneczny jak w tym roku, to wszystko jest przepiękne, ciepłe i szeleszczące. Cieszmy się więc każdą taką chwilą, zanim szarugi spowodują, że liście pod nogami zamiast tańczyć, będą się przyklejać do naszych butów. W niezauważalnie powolny sposób będą tracić kolory i jędrność, aż staną się burą masą. Wtedy przestaną nam się podobać. 

Takie liście stały się przyczyną moich dzisiejszych refleksji, ale zupełnie innej natury. Wracając z pracy delektowałem się tą piękną porą roku. Z rozmysłem szurałem butami w liściach i cieszyłem się jak sztubak. Postanowiłem wtedy, że znajdę sobie na Youtube piosenkę zatytułowaną "Jesienne liście" - "Autumn leaves". Bardzo lubię tę piosenkę i słucham jej przy wielu różnych okazjach. Postanowiłem, że tak będzie i tym razem. Posłucham sobie trochę melancholijnie. 

Za oknem już ciemno, a ja zasiadłem wygodnie w fotelu. Na biurku obowiązkowa szklanica z herbatą (lubię pijać z dużej szklanki, bo wtedy to dłużej trwa). Wpisałem w pasku wyszukiwania słowa kluczowe i spojrzałem na wyniki. Coś mnie podkusiło, żeby skorzystać z podpowiedzianej przez Youtube listy utworów. Tak wiele wersji. Jak wybrać najlepszą? Najładniejszą? Tak wiele wykonań, a wszystkie bardzo dobre. Zdumiewa mnie jak w dzisiejszych czasach mamy łatwy dostęp do dobrej muzyki. Pamiętam z młodych lat czarne krążki, które mieściły tak mało muzyki jak moje kieszenie pieniędzy. Tak sobie rozmyślałem, godziny mijały, popijałem herbatkę małymi łyczkami. W końcu wybrałem wersję Erica Claptona. Może nie dlatego, że inne są gorsze. Do Claptona jednak mam stosunek osobisty. Jakiś taki sentymentalny - jakkolwiek głupio to brzmi. Jego muzyka wypełniała moją młodość. Moje młode lata. I to lata, nie tylko w sensie wieku, ale także jako tło dla letnich przygód. Dobra muzyka, a robi się coraz lepsza. Jak wino. 

Po pierwsze doceniam geniusz tego wykonawcy. Bez cienia przesady użyłem słowa geniusz. Wiele utworów Claptona, od wielu już lat stanowi muzyczną oprawę chwil z mojego życia. Często chwil wartych zapamiętania. Mimo, że przecież pozostali wykonawcy śpiewają tę samą piosenkę, to ta jedyna wersja najbardziej trafia mnie w sam środek serca. Jak strzała Robin Hooda. I tę wersję dołączę jako ilustrację muzyczną do moich rozważań.

A teraz trochę o słowach piosenki. Mniej więcej tak to leci: 

Spadające liście, spływają za oknem 
w kolorach czerwieni i złota.
W jesiennym liściu widzę Twoje usta.
Czuję słodkie, letnie pocałunki
I dotyk Twych - słońcem opalonych – dłoni. 
Tak lubiłem je trzymać w swoich dłoniach.

Odeszłaś i odtąd
dni stają się coraz bardziej puste
I wkrótce wiatr w uszach
zimową piosenką zaszumi.

A ja najbardziej tęsknię za tobą,
najbardziej Ciebie mi brak,
Właśnie teraz kiedy jesienne liście
zaczynają opadać. 

Tak wygląda w moje wolne tłumaczenie. Pewnie nie jest ono wolne od wad, ale mam nadzieję, że oddaje sens i treść oryginału. Ale ktokolwiek słucha, jakiejkolwiek piosenki, to i tak filtruje wszystko przez sito własnych wspomnień, uczuć i emocji. Takich nastrojowych piosenek mogę słuchać i słuchać. Bo chociaż widzę za oknem spadające liście, to słońce wciąż mi przywodzi na pamięć gorące, letnie dni. I te opalone dłonie, które tak lubiłem trzymać w swoich. 



Komentarze